poniedziałek, 3 grudnia 2012

Rozdział I

  Czarnowłosy leżał na łóżku czytając mangę, od której ostatnio się wręcz uzależnił. Z jego laptopa wydobywała się jedna z piosenek jego ulubionego zespołu - ONE OK ROCK. Tą piękną chwilę przerwał Kiyoshi.
- Było otwarte, więc wszedłem. - wyszczerzył się brunet.
  Hisashi odłożył mangę na bok i wyłączył muzykę. Jego przyjacielowi było to na rękę, bo kiedy muzyka ucichła, przejął kontrolę nad laptopem i włączył YouTube. Nie pozwolił czarnowłosemu zobaczyć, co włącza. Nagle z głośników wydobyła się piosenka zatytułowana Gangam Style. Kiyoshi nie pozwolił wyłączyć tej piosenki, tylko od razu zaczął tańczyć wszystkim znany taniec "Oppa Gangam Style".
- Idiota. - wyłączył piosenkę śmiejąc się z przyjaciela.
- Hisashi! Nie umiesz się bawić! - krzyknął oburzony Kiyoshi.
  Czarnowłosy zrobił minę typu "You don't say?".
- Cóż Cię tu sprowadza? - zapytał w końcu.
  Chłopak znowu przejął kontrolę nad laptopem. Tym razem wygooglował bloga jego siostry, a na nim najnowszy wpis. "Fani! Szykujcie się na nowość! Koncert odbędzie się już za miesiąc! Bilety w sprzedaży! Na koncercie wystąpi ze mną mój brat! Jesteście gotowi? Piszcie, co o tym sądzicie! ♥".
- Boże, czemu? - Hisashi spojrzał na sufit. - Przecież jeszcze się nie zgodziłem!
  Kiyoshi wybuchnął śmiechem.
- Czyli zagrasz pop na koncercie? - zaczął zwijać się ze śmiechu. - Myślisz o tym samym co ja? - uśmiechnął się złośliwie.

***

- Zaczynacie za 5,4,3... - zaczął odliczać "techniczny", po czym zaczął wznosić kurtynę ku niebu.
  Nastolatka podniosła mikrofon, aby zacząć śpiewać swój najlepszy przebój, jednak okazał się być wyłączony. Z tego powodu spanikowała i nie wiedziała co robić. Jeszcze bardziej rozzłościł ją fakt, iż z głośników wydobywała się ostra i ciężka muzyka. Pomyślała tylko "Co do cholery wyprawia Hisashi?!", a potem obróciła się i zeszła ze sceny ze łzami w oczach.
  Kazumi usiadła na kanapie i owinęła się w koc. Nie sądziła, że wróci do swojej garderoby w tak krótkim czasie. Miała ochotę zacząć krzyczeć ze złości, kiedy usłyszała, jak Hisashi wykrzyknął przez mikrofon "Dzisiejszy koncert będzie w nieco ostrzejszym wydaniu", a potem usłyszała pisk fanów, którzy od niej się oddalali. Położyła głowę na poduszkę i otarła łzy. Długo się nie żaliła, bo szybko zasnęła. 
  Było już po koncercie. Hisashi wszedł do jej garderoby, aby upewnić się, czy wszystko z nią okej. Nie było okej. Kazumi siedziała pod ścianą głośno płacząc. Miała rozmazany makijaż i wyglądała niczym potwór. 
- Zadowolony? - wdarła się do pomieszczenia Sué. Usiadła obok Kazumi i mocno ją przytuliła. 
- Przynajmniej dobrze się bawili. - odparł ucieszony przebiegiem koncertu Hisashi. 
- Zniszczyłeś jej życie!!! Jak śmiesz teraz gadać takie rzeczy?! - wrzasnęła. 
- Daj spokój.. - powiedziała przez łzy Kazumi. - On miał racje. Gwiazdorzyłam, uważałam się za kogoś lepszego, chociaż wcale tak nie było. To ja zniszczyłam swoje życie... Możecie stąd wyjść? Chciałabym się przebrać... - wstała i nie patrząc na nikogo podeszła do szafy.
  Sué i Hisashi na jej prośby wyszli z pomieszczenia. Obydwoje po wyjściu  z jej garderoby oparli swoje plecy o ścianę. 
- Twój zespół jest naprawdę niezły. - odezwała się nagle czarnowłosa. - Jakbym słyszała ONE OK ROCK, ale pomimo tego różnicie się od innych zespołów, jesteście wyjątkowi. Nie chciałam tego mówić przy Kazumi, rzecz jasna, ale... - nagle przerwała. 
- No dokończ. - zachęcał ją Hisashi. 
- Możecie ją zastąpić na rynku muzycznym. Branża muzyczna potrzebuje kogoś nowego, wyjątkowego, innego. Wy się idealnie nadajecie. Macie ogromną szansę na karierę. Będzie trwać dłużej od kariery Twojej siostry, zdecydowanie jesteś lepszy. - wyznała Sué. - Mój tata ma ogromne studio muzyczne. Jedno z największych w Japonii. Mogę Wam tam załatwić pracę. Już niedługo Wasze plakaty będą wisieć nad łóżkiem nastolatek i nie tylko. Gdybyś chciał pogadać, spotkać się, zawsze możesz zadzwonić. - podała mu kartkę z numerem telefonu. 
- Jeśli chcesz mi udzielić rad co do kariery muzycznej... Spoko, dam radę. - wyszczerzył się. 
- Nie chodzi mi teraz o Twój zespół. - uśmiechnęła się, a potem odeszła. 
  Los tak chciał, aby Kazumi podsłuchała całą rozmowę. Było to wobec niej nie fair, ale uświadomiła sobie, że straciła nie tylko fanów, ale karierę, przyjaciółkę i brata. A w dodatku otrzymała konkurencje. Zdała sobie sprawę, iż pilnie musi przykładać się do szlifowania swojej kariery, bo już jest na krawędzi wrócenia do codzienności, której tak bardzo nienawidziła. 


***

  Nikt nie lubi poniedziałków, nawet w Tokio. Hisashi był padnięty, bo przecież dzień wcześniej grał koncert i wrócił późno do domu. Nie przywidział tego, że następnego dnia tak trudno będzie mu wstać do szkoły. Pomimo tego, ta przyjemność nie była wytłumaczeniem, aby nie iść się uczyć. Wstał więc z łóżka, rozsunął zasłony, a potem podążył do łazienki. Wyjątkowo nie była zajęta przez Kazumi, więc szybko wziął prysznic, umył zęby i włożył jakieś ubranie. Przeczesał kilka razy włosy grzebieniem, a potem zszedł do kuchni przygotować sobie śniadanie.
- Witaj braciszku. - uśmiechnęła się złośliwie Kazumi.
- Czego? - syknął.
- Rozmawiałam z rodzicami i Sué.
- No i?
- Za miesiąc masz trasę koncertową i to ja ustalam z kim. - zaczęła się złowieszczo śmiać. - Wiem, że bardzo nie lubisz One Direction, dlatego już dzisiaj skontaktuję się z nimi w sprawie trasy koncertowej. Kotku, będzie to moja przygoda z 1D, a Twoja klęska. I coś Ci powiem.. - podeszła bliżej. - Trzymaj się z dala od mojej kariery, albo... - uśmiechnęła się. - Twoje życie legnie w gruzach.
- Czyli rozumiem, że od dzisiaj zaczyna się rywalizacja? Okej. To ja powiem tak. - odłożył nóż, którym smarował kanapkę masłem. - Nie wezmę udziału w trasie koncertowej z tymi idiotami. Nie będziesz o tym decydować. Za miesiąc jadę z Kiyoshi do Nowego Jorku podpisać kontrakt z jakąś tam wytwórnią i po osiemnastce zamieszkam tam na stałe. Sué nie zasługuję na przyjaźń z Tobą. Jesteś beznadziejna w tym co robisz i tego nie ukrywaj. Podniosłem Ci statystyki i nie wywalą Cię z branży. Twoje fanki chcą mnie i tylko mnie, a nie wiem czy wiesz, rozczarują się, kiedy nie pojawię się na następnym koncercie, a wtedy będziesz już skończona. - krzyknął jej to prosto w twarz. - Pomyśleć, że taka słodka buźka, jest taką wredną żmiją. Teraz zejdź mi z drogi, "panno Kazumi", bo spóźnię się do szkoły!
  Wyciągnęła rękę blokując mu drogę.
- Jeszcze tego pożałujesz. - syknęła, zmrużyła oczy i wyszła.

***
 Sué kiwała głową z niedowierzaniem.
- Nie wiem co się z nią stało... Sława ją zniszczyła. Hisashi, jeśli zamienisz się w kopię swojej siostry, obiecuję Ci, że Cię uduszę. - uśmiechnęła się. - Nie przejmuj się nią, będzie dobrze. I serio chcesz zamieszkać w Nowym Jorku? 
- Niby tak, ale jak tak myślę, że musiałbym zostawić Tokio, Japonię, rodzinę, to słabo sobie to wyobrażam. - spojrzał w chmury. 
- Nie wymieniłeś przyjaciół.. 
  Hisashi spojrzał się na Sué. Nie wiedział, co jej odpowiedzieć. Przecież nie miał przyjaciół. Wyjątkiem był Kiyoshi. Oczywiście miał kilku znajomych, ale niewiele. Nie potrzebował jakiejś specjalnej liczby ludzi do szczęścia.
- Kiyoshi będzie ze mną. - odparł w końcu. Twarz Sué posmutniała. - Wyjeżdżam za miesiąc i szybko wrócę. Mówiłem, że jak będę miał osiemnaście lat, to dopiero wtedy pojadę do Nowego Jorku. 
- Nie oto chodzi. 
   Sué zamknęła oczy, żeby się nie rozpłakać. Straciła Kazumi, to było pewne. Nie zaliczała jej do swoich przyjaciół. Ale czy ona miała przyjaciół? Była sama, nie licząc kotów, które posiadała i kochała. No właśnie, co to znaczy kochać? Przecież nigdy nie była zakochana. Do momentu, w którym nie zaczęła rozmawiać z Hisashim po jego koncercie. Ale czy kochać to znaczy cierpieć? Wiedziała, że za niecały rok straci go na stałe, bo nie ma możliwości, aby pojechała z nim do Nowego Jorku. Czuła wewnętrznie, że nie może mu powiedzieć o swoich uczuciach, problemach. Ale zależało jej na nim, a tego nikt nie powstrzyma. 
- Możesz mi zaufać. - Hisashi położył swoją dłoń na jej dłoń. 
    Jej ciało przeszły dreszcze. Czarnowłosy to wyczuł. W jakiejś starej książce natknął się na sformułowanie "Zadrżała pod jego dotknięciem". Teraz zobaczył to na własne oczy, kiedy dotknął jej dłoni, a ona zadygotała. 
   Po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Przypomniało jej się, że dawno nie płakała. Wraz ze łzami uchodziła z niej złość, agresja, smutek. Hisashi objął ją ramieniem, a potem przytulił. Słyszała bicie jego serca. Podniosła głowę i spojrzała się w jego oczy, które były pełne ciepła i miłości. 
- Kocham Cię. - powiedział, a Ona nie do końca wiedziała, co odpowiedzieć. Nie musiała, Hisashi ją wyręczył i nie zdążyła nic powiedzieć. Musnął delikatnie jej wargi i te kilka sekund trwały dla niej jak cała wieczność. Kochała go i pragnęła już nigdy nie wyrywać się z jego objęć.



Dziękuję O, że czyta i komentuje zawsze moje rozdziały. Nie zależy mi na czytelnikach czy tam innych pierdoletach. Piszę to opowiadanie dla siebie. ;) Jeśli ktoś będzie czekał: następny rozdział pojawi się za maksymalnie dwa tygodnie. ♥ 

8 komentarzy:

  1. "O" - do usług.
    Super rozdział i wgl, ale...
    Czemu za dwa tygodnie ??

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne :) zapraszam do czytania mojego:
    http://the-story-about-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. super ;p Czekam na NN

    http://and-little-things-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, nie znalazłam nigdzie zakładki z napisem "Spam" więc postanowiłam tutaj zostawić tą wiadomość :


    Zapraszam na 17 rozdział u mnie ;)
    "[...]Przebrałam się dość szybko, ale kiedy miałam już zamiar wychodzić to do pomieszczenia wszedł trener. Zamknął drzwi na klucz i pomału do mnie podchodził. Byłam przerażona, nie wiedziałam co robić.
    -Teraz to się zabawimy -powiedział puszczając mi oczko. Położył swoją dłoń na moje biodro, a następnie podszedł bliżej. Chciał mnie pocałować, ale ja zaczęłam się wyrywać.
    -Niech pan mnie zostawi.
    -Rose, przestań. Oboje wiemy, że jesteś zakochana we mnie.
    -Nie, to nie prawda.
    -Oh Rose, Rose, Rose. Jesteś moja i cię nikomu nie oddam. [...]"
    http://tell-me-what-you-feel.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń